poniedziałek, 31 grudnia 2007

Sylwester

Dziewczyny pijemy za zdrowie:
facetów, którzy nas zdobyli,
kolesi, którzy nas stracili,
debili, którzy nas rzucili
i farciarzy, którzy nas poznają…

Na zdrowie dziewczyny…


A chłopakom – najlepszego ;*

Trochę się działo…

Może w końcu coś napiszę. Skoro odzyskałam kompika mojego kochanego…

Przez ten nieszczęsny miesiąc, kiedy byłam pozbawiona kontaktu z moim ukochanym sprzętem trochę się zdarzyło… powinnam była zapisywać, bo teraz nie pamiętam…
Spróbuje cosik sobie przypomnieć i zatytułować wydarzenia

 Synek

Komp mi padł. W związku z tym trzeba go było oddać do reklamacji. Powierzyłam to odpowiedzialne zadanie Krystianowi (16 lat), a później codziennie znęcałam się nad nim, żeby poszedł do sklepu zasięgnąć informacji w kwestii postępu prac. Wytrzymał dwa tygodnie mojego ględzenia, a później zaczął dowiadywać się. Był kilka razy i nic mu sensownego nie powiedzieli.  W końcu się wpieniłam i poszłam tam sama, planując wcześniej zrobienie tam kosmicznej awantury. Z awantury nic nie wyszło, ponieważ pan na mój widok od razu zaczął tłumaczyć mi, dlaczego komputer jeszcze nie wrócił… A na sam koniec dobił mnie informacją:„syn już się dowiadywał”…

Rękawiczki

„…jak jest zima to musi być zimno”, że zacytuję bohatera filmu „Miś” Stanisława Barei. Można się jednak trochę uchronić od tego zimna.
Któregoś dnia wychodziłyśmy z Ewą z pracy. Obie opatulone po same uszy. Z tą różnicą, że ja założyłam rękawiczki, a ona nie.
- Gdzie masz rękawiczki? – zapytałam
- W torebce – odpowiedziała
- A dlaczego nie na rękach – kontynuowałam zaciekawiona
- Bo boję się zgubić! 

Płyn do płukania

Robiłam pranie. Płyn do płukania stał wysoko na półce.Wzięłam płyn i w następnym momencie byłam cała oblana uroczą, zieloną, pachnącą cieczą. Okazało się, że mama uznała za zbędne zakręcanie butelki. Niespodzianka tysiąclecia…

Piesek albo Edyta

Boże Narodzenie. Rodzina wybierała się w odwiedziny. Usłyszałam rozmowę:
- Bierzemy piesia? – tato
- Nie! Weźmiemy Edytkę. – mama

sobota, 29 grudnia 2007

Kompik w domu… świat zdecydowanie nabrał barw…

Mam! Mam! Mam!!!
Odzyskałam mój ukochany komputerek!
W końcu!!!
Długo to trwało. Ewa skomentowała moją szczęśliwą minę, wywołaną powyższym faktem: „wygląda tak, jakby odzyskała, dawno utraconego, kochanka”. Trafny komentarz. Przyznam jej rację. Nie da się tego trafniej ująć.
Nie ma co. W styczniu biorę urlop, żeby sie nacieszyć moim szczęściem…

sobota, 22 grudnia 2007

Boże Narodzenie

„Jest w moim Kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,

Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,

Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny,

Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie”.
                                                              C. K. Norwid


  

Wszystkim moim kochanym Przyjaciołom, Znajomym, Rodzinie
A także Wam, Nieznajomym
Wszystkiego najlepszego i gwiazdki z nieba
I niech Was kochają
I Wy nas kochajcie


Blondy :*

piątek, 7 grudnia 2007

Ciągle zepsuty…

Nie wiadomo kiedy odzyskam mój ukochany komputer. Mają zadzwonić ze sklepu.
Jeśli długo potrwa naprawa, to nie wiem czy dożyję…
Już mam objawy odstawienia narkotyku (czytaj: Internet)…
Ręce mi się trzęsą, jestem rozdrażniona… tylko czekam kiedy zacznę widzieć białe myszki… od komputera…
Moja cierpliwość jest na wyczerpaniu…
Wczoraj napadłam na Krystiana, żeby poszedł do sklepu zobaczyć, czy to może już…
Nie poszedł…
Mało tego, powiedział, że nie pójdzie dopóki nie zadzwonią…

Ja to mam pecha…

poniedziałek, 3 grudnia 2007

Zepsuł się!!!

Komp mi się spier… z pierwszym grudnia odmówił posługi.
Jak pech to pech!!!!!
W związku z tym nie będę miała możliwości nic pisać (albo bardzo małą możliwość). Najprawdopodobniej następna notka będzie, kiedy komp wróci z naprawy…
A że nie wiem, kiedy to będzie…
Liczę, że jednak przed świętami…

A nie. Następna notka będzie jak się dowiem ile czasu mam czekać.

czwartek, 29 listopada 2007

Sylwester idzie… qur** mać!!!

„Ten czas to tak szybko leci, że człowiek nie zdąży wytrzeźwieć po Sylwestrze, a trzeba znowu ubierać choinkę” – niestety nie ja jestem autorką tego powiedzenia. 
Nie martwi mnie ubieranie choinki, tylko kolejny Sylwester…
I Andrzejki!!! (z Andrzejkami pół biedy – w końcu nie cały świat je świętuje!).
Tak. Nadchodzi kolejny Sylwester, który mi uświadomi, że jestem znowu rok starsza. Specjalnie się tym na co dzień nie przejmuję, jednak dwa razy do roku (moje urodziny i właśnie Sylwester) dopada mnie straszliwy kryzys.
I do tego koszmarny problem – gdzie i z kim.
Bycie singlem wcale nie jest złe. Do takich momentów jak Sylwester, albo inny czort…
Czy znaleźć się na imprezie, gdzie wszystko jest sparowane i o północy rzucać się w objęcia, wcześniej przygotowanego pluszowego misia, czy ryknąć płaczem psując humor pozostałym gościom?
Można jeszcze się rzucać w objęcia pierwszego lepszego mężczyzny (bez żadnych insynuacji – celem złożenia życzeń), ale to może mieć tragiczne w skutkach konsekwencje ze strony legalnej partnerki tegoż mężczyzny.
Zostać w domu i pić do lustra?
Nigdy nie piłam do lustra. Ale myślę, że samotny Sylwester mógłby mnie do tego skłonić…
Zrobić imprezę w domu? To akurat by przeszło, tylko gdybym miała zaprosić wszystkich tych, których chciałabym wtedy widzieć to by nic z baletów nie wyszło. Połowa by się krępowała w trakcie (do pewnego momentu), a druga połowa na drugi dzień…
Natomiast gdybym nie zaprosiła wszystkich… to musiałabym wyprowadzić się z miasta, bo by mi nie darowali…
Diabli nadali tego Sylwestra!!!
Chyba zostanę przy lustrze…
@#@$#%#^%#$^%$#$!!!!!!

Ten temat będzie miał kontynuację…
I na pewno nie będzie to optymistyczny ciąg dalszy…

środa, 28 listopada 2007

Z życia wzięte… 2…

Kolejna próbka dialogów przeprowadzonych z zaprzyjaźnionymi ze mną dziećmi…

Przysposobienie do życia w rodzinie
- Ja wiem, czym się różnią chłopcy od dziewczynek – powiedziała dziesięcioletnia Kinga
- Czym? – zapytałam
- Chłopcy mają pręciki…
- Co mają????
- Prącie. Całe obrośnięte włosami łonowymi!

Plakat Bartka Wrony
- Moja koleżanka całowała się z plakatem – powiedziała Kinga
- Tak? – zapytałam
- Tak – przyznała Kinga – z języczkiem! – dodała
- Jak to??? Z plakatem z języczkiem?? – zapytałam z niedowierzaniem
- No tak! Wisiał sobie na ścianie plakat Bartka Wrony…

Teoria Wielkiego Wybuchu według Rafała K.
„Pan Bóg otworzył oko i było wielkie BUM!!!”

Wielkie Wkręcanie, czyli działanie muzyki rockowej na organizm człowieka według Rafała K.:
- Muzyka rockowa źle działa na układ immunologiczny –powiedział Rafał
- Jaki to immunologiczny? – zapytał Marcin O.
- Odpornościowy – to ja
- No odpornościowy też! – przyznał Rafał – i na nadnercza źle działa – kontynuuje
- Jak to?? – dopytuje się Marcin
- A tak! Pan Jezus widzi, że ty słuchasz takiej muzyki i za karę źle ci działają nadnercza – wyjaśnił Rafał – … i układ immunologiczny! – dodał po chwili

wtorek, 27 listopada 2007

Kawały…

- Baco, czym zabiliście sąsiada?
- A synecką, Wysoki Sądzie…
-Wieprzową, czy wołową?
- Kolejową…

Jaka jest różnica między terrorystą, a blondynką mającą okres?
- Z terrorystą można negocjować…

Jaki jest zew godowy blondynki?
- „Jestem taaaka pijaaana…”
Jaki jest zew godowy brunetki?
- „Czy ta blondynka już sobie poszła”?

Co mówi blondyn kiedy żona urodzi mu bliźnięta?
- Kto był ojcem drugiego dziecka??

Po czym poznać, że blondynka pisze fantastykę?
- Ma w ręku książeczkę czekową.

Dlaczego blondynki mają siniaki dookoła pępka?
- Bo blondyni są jeszcze głupsi.   ;p

Brunetka to też w zasadzie blondynka… Tylko 100%ciemniejsza…

Co robi blondynka, gdy się budzi rano?
Przedstawia się i wraca do domu…

Te o blondynkach są świetne…
hahhahahha
Zanim ktoś się poczuje urażony – ja też jestem blondynką   ;p

czwartek, 22 listopada 2007

Tradycja

Najbardziej kultowy tekst z „Misia” (reż. Stanisław Bareja)
 

„(…) tradycją nazwać niczego nie możesz. I nie możesz uchwałą specjalną zarządzić, ani jej ustanowić.
Kto inaczej sądzi świeci jak zgasła świeczka na słonecznym dworze.
Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę.Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza.
Tradycja naszych dziejów jest warownym murem.
To jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza.
To jest ludu  śpiewanie.
To jest ojców mowa.
To jest nasza historia, której się nie zmieni.
A to co dookoła powstaje od nowa, to jest nasza codzienność, w której my żyjemy”.

wtorek, 20 listopada 2007

Wiersze… niestety – moje…

Dawno nie katowałam moimi wierszami…
Pewnie dlatego, że nie mam czasu na pisanie…
Te, które zamieszczam, też powstały dawno temu… mają po kilka lat…
A w związku z tym, że nie mam nic ciekawego do powiedzenia…
Jak ktoś nie lubi, niech nie czyta… przymusu nie ma…

Modlitwa

Od tych wozów
drabiniastych
i skrzypiących kół,
od tych kotów
na płocie
i falban, i chust,
od tych dni słonecznych
i zachodów płomiennych,
od bab pod kościołem
uparcie niezmiennych,
od ludu prostego,
gdzie szczerość ma mieszkanie
nas, ludzi współczesnych,
nie zachowaj, Panie!

Krzyk

Ten krzyk, którego nikt nie słyszy
A który serce przebija do dna
I ból ukryty tak głęboko
Jak każda moja łza
Te cząstki rozpaczy zbierane codziennie
I skrzętnie gromadzone wieczorem

Wszystko co mam…
Rozdarta w strzępy dusza.


***
Ja Ciebie rozumiem
doskonale,
każdy ma inne wymagania,
ale skrzywdziłeś mnie,
mój panie,
a nie musiałeś.
Zabiłeś przyjaźń,
tą jedną nocą,
miłości nie dając wcale.
Wiedziałeś dobrze
co robisz,
bo ja nie wiedziałam
wcale…


***
Czas
ucieka,
życie
rzeka-
przędza,
nożyce
i porwane
nicie


I to by było na tyle…
Pozdrawiam…

sobota, 17 listopada 2007

Z życia wzięte…

- Już przestanę tu przychodzić – powiedział do mnie Grzesio (gimnazjalista) czekający na miejsce przy komputerze
- Ale dlaczego, Grzesiu? – zapytałam – zapłaczę się z tęsknoty za tobą…
- Bo będę miał Internet w domu… Będę więcej czasu spędzał w domu…Trzeba będzie rzucić szkołę…

- Co pani robi? – zapytał mnie Mateusz (szóstoklasista)
- Podpisuję książki, które wróciły z oprawy – odpowiedziałam
- To pani oprawiała?
- Nie.
- A kto?
- Uczniowie, którzy za długo nie odnosili książek.
- Tak??!! Jak to??
- Zamykamy takich delikwentów w piwnicy i dajemy im książki do oprawiania. I oni tam siedzą o chlebie i wodzie i oprawiają. I tak do skończenia świata…
- Żartuje pani??!!
- A skąd. Mówię całkiem poważnie. Dla ciebie też mamy taką celę…
- Ale ja nie czytam książek…
- To tym bardziej…

Kilku gimnazjalistów chciało mi zaprezentować swoje wykonanie fragmentu „Zemsty”. Jako pierwszy rozpoczął recytować swoją rolę Marcin. Powiedział wszystko z pamięci. Następnie, zerkając „dyskretnie” w tekst sztuki, zaczął mówić jego kolega. Marcin się w końcu zdenerwował i mówi:
- Przestań się gapić w książkę!!!
- Ale ty też patrzyłeś!!!
- Ale ja tylko patrzyłem, czy ty dobrze błędy robisz….

;p

niedziela, 11 listopada 2007

APEL POLEGŁYCH

Rodacy! Weterani! Młodzieży! Żołnierze!

Stajemy w Święto Niepodległości do uroczystego Apelu Pamięci przed Grobem Nieznanego Żołnierza, aby oddać hołd znanemu i bezimiennemu Żołnierzowi Polskiemu broniącemu granic i walczącemu o wolność, całość i niepodległość Rzeczypospolitej.
 
Pochylmy głowy w zadumie i skupieniu, mając serca przepełnione pamięcią i wdzięcznością dla Tych, którzy spełniając swój wielki oraz święty obowiązek wobec Ojczyzny złożyli na jej ołtarzu najświętszy dar – własną krew i życie. 

Do Was wołam!

Wojowie i rycerze Piastów spod Cedyni i Płowców;
Rycerze grunwaldzkiej viktorii;
Husarze spod Kircholmu i Chocimia, salwatorzy Europy spod Wiednia;
Mężni obrońcy Ojczyzny spod Zielenic i Dubienki;
Legioniści Jana Henryka Dąbrowskiego przelewający krew na polach Europy „za wolność waszą i naszą”;
Legioniści marszałka Józefa Piłsudskiego,żołnierze Błękitnej Armii i Korpusów Polskich w Rosji wykuwający „drogę do niepodległej Polski”
Waleczni twórcy wiekopomnego zwycięstwa z 1920roku;
Synowie Pułków, kadeci, harcerze i młodzieży akademicka;
Bohaterscy żołnierze września 1939 roku i wszystkich frontów II wojny światowej.

Stańcie do Apelu!
Chwała bohaterom!
  
Do Was wołam bracia marynarze i rycerze przestworzy!

Wy, którzy w bitwach i w bojach na morzu i w powietrzu wykuwaliście chwałę polskiej bandery i szachownicy.

Stańcie do Apelu!
Chwała bohaterskim marynarzom i lotnikom!


Do Was wołam!

Żołnierze powstańczych zrywów, dzięki którym świadomość niepodległej Ojczyzny przetrwała czasy zniewolenia;
Żołnierze powstania kościuszkowskiego,listopadowego i styczniowego;
Powstańcy wielkopolscy i śląscy;
Żołnierze Polskiego Państwa Podziemnego i powstania warszawskiego oraz żołnierze polskich oddziałów partyzanckich z okresu II wojny światowej;
Żołnierze polskiego powojennego podziemia niepodległościowego.

Stańcie do Apelu!
Chwała bohaterom!


Wzywam wszystkich żołnierzy!

Wy, którzy nie bacząc na trudy i niebezpieczeństwa, pełniliście służbę w misjach pokojowych, humanitarnych i stabilizacyjnych w różnych regionach świata i oddaliście swe życie w imię pokoju i walki o prawa człowieka

Stańcie do Apelu!
Chwała bohaterom!


Rodacy!

Niech rozsiane po całej Polsce i świecie znane i bezimienne mogiły Żołnierzy Rzeczypospolitej oraz Grób Nieznanego Żołnierza będą świadectwem dziedzictwa tradycji i czynów ojców naszych oraz naszej pamięci i tożsamości, a oddana salwa artyleryjska będzie pokłonem Naszej Ojczyźnie.


Chwała bohaterom!
 
Cześć ich pamięci!

sobota, 10 listopada 2007

Nowy…

Nowy ksiądz był bardzo spięty przed swoją pierwszą mszę w parafii, więc poprosił kościelnego, żeby dolał do wody kilka kropel wódki, co pomogłoby księdzu się rozluźnić. I tak się stało.
Na drugiej mszy poprosił kościelnego o to samo i czuł się tak dobrze (a nawet lepiej )jak na pierwszej mszy. Gdy po skończonej liturgii wrócił do zakrystii, znalazł tam list:

DROGI BRACIE
- Następnym razem dolej kilka kropel wódki do wody, a nie na odwrót
- Na początku mówi się „Niech będzie pochwalony”, a nie „kurde mać!”
- Po drugie, Jezusa ukrzyżowali Żydzi, a nie Indianie,
- Po trzecie Kain nie ciągnął kabla, tylko zabił Abla,
- Po czwarte po zakończeniu kazania schodzi się z ambony po schodach, a nie zjeżdża po poręczy.
- A na koniec mówi się „Bóg zapłać”, a nie ciao
- Krzyż trzeba nazwać po imieniu, a nie to „duże t”
- Nie wolno na Judasz mówić „ten skurwysyn”
- Na krzyżu jest Jezus a nie Che Guevara
- Jest 10 przekazań a nie 12;
- Jest 12 apostołów a nie 10;
- Ci co zgrzeszyli idą do piekła, a nie w pizdu;
- Opłatki są dla wiernych a nie na deser do wina
- Poza tym Maria Magdalena była jawnogrzesznicą a nie kurwą;
- Jezusa ukrzyżowali, a nie zajebali
- Ten obok w „czerwonej sukni” to nie był transwestyta, to byłem ja, Biskup
- I w końcu: Jezus był pasterzem, a nie pierdolonym domokrążcą!!!
 
Przyznaję się, że skopiowałam z jakiegoś bloga… nawet nie spojrzałam od kogo, ale zaraz sprawdzę i wstawię wyrazy podziwu…
hahahah

piątek, 9 listopada 2007

Dwudniowy kurs dla mężczyzn

Skorzystaj z zaproszenia na warsztaty dla mężczyzn.
Kurs jest dwudniowy i obejmuje następujące zagadnienia:

DZIEŃ PIERWSZY:
1. JAK WYKONAĆ KOSTKI LODU?
Instrukcja krok po kroku wraz z prezentacją.
2. PAPIER TOALETOWY – CZY WYRASTA NA UCHWYTACH?
Dyskusja.
3. RÓŻNICE POMIĘDZY KOSZEM NA PRANIE A PODŁOGĄ.
Ćwiczenia praktyczne z pomocą zajęć i wykresów.
4. NACZYNIA I SZTUĆCE: CZY LEWITUJĄ, SAMODZIELNIE KIERUJĄC SIĘ DO ZMYWARKI ALBO ZLEWU?
Debata panelowa z udziałem ekspertów.
5. PILOT DO TELEWIZORA – UTRATA PILOTA.
Linie pomocy i grupy wsparcia.
6. NAUKA ODNAJDYWANIA RZECZY.
Otwarte forum tematyczne – strategia szukania we właściwych miejscach, a przewracanie domu do góry nogami w takt rytmicznego pokrzykiwania.
7. ZAPAMIĘTYWANIE WAŻNYCH DAT I POWIADAMIANIE W WYPADKU SPÓŹNIENIA.
Pamiętaj o zabraniu własnego kalendarza lub telefonu komórkowego.

DZIEŃ DRUGI:
1. PUSTE KARTONY I BUTELKI – LODÓWKA CZY KOSZ?
Dyskusja w grupach i ćwiczenia praktyczne.
2. ZDROWIE – PRZYNOSZENIE JEJ KWIATÓW NIE JEST GROŹNE DLA ZDROWIA.
Prezentacja PowerPoint.
3. PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI PYTAJĄ O KIERUNEK, KIEDY SIĘ ZGUBIĄ.
Wspomnienia tych, którzy przeżyli.
4. CZY MOŻNA SIEDZIEĆ CICHO, GDY ONA PROWADZI?
Gra na symulatorze.
5. DOROSŁE ŻYCIE – PODSTAWOWE RÓŻNICE POMIĘDZY MATKĄ, A TWOJĄ PARTNERKĄ.
Ćwiczenia praktyczne i odgrywanie ról.
6. JAK BYĆ IDEALNYM PARTNEREM NA ZAKUPACH.
Ćwiczenia relaksacyjne, medytacja i techniki oddechowe.
7. TECHNIKA PRZEŻYCIA – JAK ŻYĆ BĘDĄC CAŁY CZAS W BŁĘDZIE.
Dostępni indywidualni psychoterapeuci.
8. CHOINKA – CZY MUSI STAĆ DO WIELKANOCY.
Telekonferencja z udziałem Świętego Mikołaja.
Nie mogłam się oprzeć pokusie, żeby to tu umieścić. Nie wiem, kto jest autorem, ale gratuluję pomysłu…
haahhah

Pozdrawiam wszystkich kursantów…  
:*  ;p

poniedziałek, 5 listopada 2007

Smutna piosenka jesienna…

ref.
Północ, pusty bar, dzień wolno sączę
Ta piosenka coś przypomina mi
Zagraj jeszcze raz
Lecz smutniej trochę
Chcę zostać z nią parę chwil 
1. Piszę mój list w barze pustych marzeń
Na razie będziemy się widywać rzadziej
Wyszło jak wyszło, nie wiem jaka jest przyszłość
Lecz muszę zapłacić za to, że myślałem tylko o sobie
Dzisiaj sam zostałem, ale mam nadzieję,
że Tobie ułoży się wspaniale
Piłem z kumplami, nawet oni sobie poszli
Dżinem odurzony słucham tej melodii
Zostałem samemu, nawet nie chcesz ze mną gadać
Może to przeczytasz, jeśli rozmowa odpada
Noc czarna, tylko dżin i barman są jeszcze ze mną
Słuchamy od dawna jak melodia płynie,
z nią odpływa szczęście
Zapisuje na kartce to co zostało we mnie
Pianista w rogu gra samotnie, ciszej
Jeszcze ostatnie słowo, ostatni kieliszek

ref. Północ, pusty bar…

2.Ta melodia przypomina jak to się zaczyna
Najpierw szalona radość, potem tragiczny finał
Tak było z nami, życie to nie aksamit
Jak może być lepiej, gdy jesteśmy sami?
Jak mogłaś tak mówić?
Jak mogłem nie słuchać?
Melodia przypomina, że jesteś na prośby głucha
Dzisiaj jest na odwrót, ja liczę na powrót
Ale nie chcesz mnie znać, taki jest spraw obrót
Wiec piję Twoje zdrowie, za dużo, za mocno
Piję by zapomnieć, później muszę się ocknąć
Lecz teraz chcę śpiewać, chcę pić, chcę tańczyć
Będę odważny, jeśli chcesz żebym walczył
Piję zdrowie tych co też nie mają szczęścia
Życie znów będzie piękne jak w poezji wersach
Musimy, przez to przejść, musimy przetrwać
To mój ostatni drink, ostatnia kolejka

ref.Północ, pusty bar…

3.Jeśli boisz się sparzyć, nigdy się nie ogrzejesz
Tylko jeśli próbujesz, możesz mieć nadzieję
Możesz żyć smutkiem, albo przeżyć smutek
Możesz się pogrążać, lecz jaki będzie skutek
Piję zdrowie tych, którzy nie mają szczęści
Piję za to by przestali się zadręczać
Piję za Ciebie, za Twoją przyszłość
Mogliśmy wszystko, szkoda, że nam nie wyszło


GRUPA OPERACYJNA:  PÓŁNOC

sobota, 3 listopada 2007

Edyta

Opis imienia: 

Imieniny obchodzi: 16 września (i pamiętać to!!!)

Osobowość: Ucieleśnienie równowagi
Charakter: 97 %
Promieniowanie: 95 %
Rezonans: 92 000 drgań/sek.
Kolor: Niebieski
Główne cechy: Uczuciowość-Zmysłowość- Towarzys­kość- Intuicja
Totem roślinny: Len
Totem zwierzęcy: Mysz
Znak: Waga
TYP:Mają zrównoważony charakter, który pozwala im na właściwe osądzenie sytuacji. Gdy wbiją sobie coś do głowy, pracują po cichu, ale udaje im się przegryźć przez wszystkie przeszkody, niczym mysz, która jest ich totemem.
PSYCHIKA: Nieraz miewają napady złości, od dzieciń­stwa trzeba je uczyć opanowania, aby nie raniły innych okrutnymi słowami.Bardzo subiektywne, patrzą na wszystko z własnego punktu widzenia. Mają dużą pewność siebie, choć rzadko ją okazują.
WOLA: Niezłomna wola oraz wytrwałość.
POBUDLIWOŚĆ:Silna, ale niezbędna dla tego typu charakteru, gdyż bez niej wola i duża aktywność zrobiłyby z nich „roboty”, pochłonięte jedynie pracą.
ZDOLNOŚĆ REAKCJI: Są nadzwyczaj pamiętliwe. Jeśli ktoś „zajdzie im za skórę”, jak to się mówi, czekają miesiącami, czasem latami, aby się z nim porachować. Niepowodzenia znacznie bardziej je dra­żnią, niż przygnębiają.
AKTYWNOŚĆ: Nie mogą usiedzieć w miejscu! Po­trzebują wielkich przedsięwzięć. Nie bardzo lubią naukę, ale mimo to odnoszą sukcesy, gdyż są bardzo zaradne. Ich płodna wyobraźnia podpowiada im tysiąc rozwiązań, dorzućcie do tego ich niezwykły urok i wyjątkową pamięć, a zrozumiecie, że potrafią wy­brnąć z każdej sytuacji. Są stewardesami, modelkami, antykwariuszami, interesują je wszelkie zawody związane z modą i dekoratorstwem.
INTUICJA: Zaskakująca, potrafią oceniać ludzi nie­wiarygodnie prędko i właściwie!
INTELIGENCJA:Bardzo rozwinięta, ironiczna, o ten­dencji analitycznej, to znaczy, że rozróżniają najmniej­szy szczegół danej sytuacji.
UCZUCIOWOŚĆ: Jeśli chcą, potrafią stworzyć miłą atmosferę, rozwikłać trudną sytuację. Gdy zaś nie chcą… Są uczuciowe, ale nie okazują tego. Są bardzo zaborcze,nawet w dzieciństwie.
MORALNOŚĆ: Posiadają w duszy skarby miłości i poświęcenia. Ale wybuchowy i namiętny aspekt osobowości nieraz prowadzi te kobiety do wyrwania się z ram codziennej egzystencji i przeżycia bulwersują­cej przygody, która pozostawi im bogate wspomnie­nia.
ZDROWIE:Grzeszą pewną beztroską w tej dziedzi­nie. Słaby punkt: nerki. Mają także wrażliwe płuca, często cierpią na gwałtowne bóle głowy, łatwo się przeziębiają i źle znoszą brak snu.
ZMYSŁOWOŚĆ: Pragną żyć intensywnie i dla tego celu są gotowe popełnić wiele nieostrożności. Są bardzo kobiece, kokieteryjne i zmysłowe. Ich sex-appeal łamie serca mężczyznom. Nie można dopuścić, by stały się małymi kobietkami w wieku, gdy przystoi im gra w piłkę i w klasy.
DYNAMIZM: Całym sercem angażują się w działanie. Nigdy wam nie odmówią pomocy, uśmiechając się tak jakby wszystko było dla nich łatwe.
TOWARZYSKOŚĆ: Uwielbiają przyjmować gości, i to wystawnie. Doskonale się ubierają, mogą służyć dobrą radą w dziedzinie urządzania mieszkania. Jako żony są bardzo reprezentacyjne.
PODSUMOWANIE: To ryzykantki, niczym ich totem,mysz, która – wbrew temu, co się sądzi – nie jest wcale zastraszonym zwierzątkiem, prze­ciwnie, jest tak zuchwała, że wyjadłaby wam ser z talerza! To podobno ja…
MOJA OPINIA: w 90% zgadzam się ;p

Grafomania

Całe życie próbowałam napisać książkę, ale chyba to mi jednak nie jest dane.
Wersje rękopiśmienne przepadły mi w trakcie remontów w mieszkaniu. Podejrzewam, że sama owe dzieła wyrzuciłam wkładając do niewłaściwej reklamówki. Przy okazji przepadły mi trzy zeszyty z piosenkami (mój troskliwie hodowany fioł) oraz obrazek na ścianę.
Nie mogę sobie darować roztrzepania własnego.
Natomiast próby uwiecznienia mojego talentu poprzez zamieszczanie utworów w komputerze skutecznie powstrzymuje K. (nie podaję jego pełnego imienia, bo nie wiem, czy on się chce  koniecznie walać w internecie) notorycznie kasując mi – jeśli nie tekst – to program, w którym tekst został napisany.
Zapewne robi to w trosce o przyszłe pokolenia, które musiałyby może kiedyś być narażone na kontakt z moją twórczością.
To o prozie.
Wiersze natomiast przetrwały. W każdej wersji. Może dlatego,że do tej pory nie znajdowały się w moim komputerze. Nie znajdowały się też w domu. Uniknęły więc zarówno moich „porządków” jak i aktywności K.

Straciłam wenę twórczą.
Albo podniósł mi się poziom krytyki, bo uważam to wszystko za totalną grafomanię oraz nieszkodliwego fioła (dopóki nie zmuszamy innych do zapoznawania się z dziełami i nie wymagamy okrzyków zachwytu nad naszą twórczością).
Gorzej jeśli stworzymy coś, co nam się wydaje epokowym dziełem spychającym dotychczasowe osiągnięcia literatury w niebyt. Podkreślam słowa „wydaje się nam”…
Czytałam taką książkę…
Był to zbiór wierszy. O Polesiu.
Nie podam nazwiska autora na forum, bo mnie jeszcze zaskarży.
Do twej pory się zastanawiam jakim cudem została wydana ta książka… kosztem własnym chyba…
Bo jeśli nie…
To straciłam wiarę w to, ze ktoś te dzieła przed drukiem czyta…

;-p

środa, 31 października 2007

Howgh!

Postanowiłam nie kombinować, nie wymyślać i nie szukać drugiego dna.
Co ma być to będzie.

Zacytuję Fredrę, Aleksandra zresztą:

„Niech się dzieje wola Nieba
Z nią się zawszę zgadzać trzeba…”

I to jedyne lekarstwo na moje pomylone wnioski.
Jeśli nie są tylko moimi mrzonkami – to cudownie.
Jeśli są – trudno.
Koniec z nadinterpretacją faktów, bo od tego można spokojnie oszaleć.
I sama czuję, że do szaleństwa dzieli mnie tylko jeden krok…

Koniec, koniec, koniec…
Teraz czekam na wydarzenia…

;p

A może będę… ;p


Co ci się stało mój mały?
Skąd taki nastrój dziś masz?
Kiedy zaszły te zmiany?
Gdzie się podział twój szpan?
Gdzie twoje wieczne „odpuszczam”?
Gdzie obojętność i chłód?
Skąd wziąłeś ten, ten pomysł nienormalny skąd?

Nie będę Julią
Wierną na balkonie
Nie będę Julią
Nawet w snach
Nie będę Julią
To mi nie pasuje
Nie będę Julią
Nie w ten czas

Za dużo żądasz mój mały
Ty chcesz mnie zamknąć na klucz
Nagle boisz się zdrady
Skąd tyle wielkich znasz słów
Gdzie twoje wieczne „odpuszczam”?
Gdzie obojętność i chłód?
Skąd wziąłeś ten, ten pomysł nienormalny skąd?
Nie będę Julią…

niedziela, 28 października 2007

:D :D :D

Jeśli nawet mnie nie ma przez cały dzień
O nic nie pytaj
 Może ci opowiem a może nie
O nic nie pytaj
Możesz mi wierzyć albo nie
Zresztą swoje zawsze i tak wiesz

Jeśli nawet ja czasem jestem zły
O nic nie pytaj  

Podejdź tylko i jak zawsze przytul się
O nic nie pytaj
Wszystko przejdzie zmieni się
Ja to wiem i ty to wiesz

Wiem że miłość połączyła nas
I że będzie nas prowadzić cały czas
Nawet jeśli czasem coś się dzieje źle
Już nie ma odwrotu
Bo kochamy się

Ty i ja w słoneczny dzień to jest powód do uśmiechu
Nawet jeśli pada deszcz ja wciąż myślę o grzechu
Ja ogień w tobie rozpalę i deszcz pójdzie sobie dalej

Więc bądź jaka jesteś i rób co chcesz
O nic nie pytam
Bo nikt nie może zrobić nam już źle
O nic nie pytam
Możesz mi mówić albo nie
Ja też robię zawsze to co chcę

Wiem że miłość połączyła nas
I że będzie nas prowadzić cały czas
Nawet jeśli czasem coś się dzieje źle
Już nie ma odwrotu
Bo kochamy się (x2)

czwartek, 25 października 2007

Prawko, CS, kultura i inne…

Prawko już odebrałam… wczoraj…
Teraz mam funkielnówkę… Z dwoma zdjęciami… (po co dwa?)… jedno czarno-białe, drugie kolorowe.
Ostatnio wieczorami zajmuję się graniem w CS. Nie będę rozwijać tej nazwy, bo to dopiero będzie jazda, jak zacznę kombinować…
Nawet nieźle mi idzie (jak na początkującą).
Nie mogłam wczoraj wejść na swojego bloga. Ale się wk… zdenerwowałam!!!
Login znam. Hasło znam (jako jedyna, więc odpada wersja, że ktoś mi dowcip zrobił i zmienił hasło)!!!
Dobrze, że już dzisiaj działa.  Chociaż i tak zdążyłam się skompromitować głupimi pytaniami „dlaczego się blog nie otwiera…???”
Poza tym popełniłam dzisiaj 5000 gaf. Mam nadzieję, że zostaną mi wybaczone przez wszystkich!!!
Jestem okropna…
I mam za długi język… chyba sobie przytnę… najlepiej siekierą!!!
hahhahha
I jeszcze myszka mi zdycha, jakby mało było szczęścia.
Jak się zaraz zdenerwuję… jak ją machnę przez okno… to się skończy dzień dziecka!!!
Ukulturalniam się… (ja Ci zaraz dam, nie widać!!!).
Wczoraj byłam na Wieczorze Trzech Kultur [miało być poważnie, niby było, ale ja się uśmiałam jak norka (raczej mało skutecznie ukrywając rozbawienie...)].
A dzisiaj byłam w kościele na koncercie chóru… (tu się w ogóle nie wypadało śmiać, ale przede mną siedziały dwie panie w beretach z antenkami. Od razu przypomniała mi się piosenka Big Cyca „Moherowe berety” oraz czyjeś określenie „moherowa koalicja”. Prychałam więc cicho się dusząc… Ewa też prychała… Starałyśmy się nie patrzeć na siebie… na wszelki wypadek…).
Później poszłyśmy do Maryśki. Przy okazji zapytałam, czy może moje dokumenty „uczciwy znalazca” dostarczył.
Nie dostarczył.

A teraz jestem po CS-ie (oni mnie 19, ja ich 52), po Kurce Wodnej 3 (ja 13 000 punktów, a iloma jajkami dostałam to nie wiem) i zaraz idę spać.
Dobranoc
:*

wtorek, 23 października 2007

Niech się odważy…

Bajm – W Drodze Do Jej Serca
 

Sama je, sama śpi,
Sama z sobą liczy dni
Ma swój gust, mały biust
Co to jest, że wpadła mi jak mucha w oko

Takiej nikt nie chce znać
Z taką nie chcą ślubu brać
Żyje wciąż blisko niej
Lecz nie pytam nigdy czy ma wolny wieczór

To się nie mieści w śnie,
Nawet w ludzkiej wyobraźni
A najgorsze to, że
W mojej głowie się zmieściła i z butami

Czuje jak brak mi sił,
Papierosy nie smakują
W oczach mam obraz jej,
Wszystko przez to, że odwagi mi brakuje

W drodze, w drodze do serca jej
Jak dziecko uczę się
Najpiękniejszych słów
Jak dziecko

Ludzie, co ona w sobie ma?
Czuje, że mógłbym z nią
Iść do nieba bram

Siódma punkt idzie z psem
Po południu gdzieś pracuje
Wraca, gdy wszyscy śpią
Sama sprząta lecz obiadów nie gotuje

Cudów nie ma jasne, lecz
Głupia sprawa, śmieszna rzecz
Mały niezgrabny ktoś
Tak nadepnął na mój los i nic nie poczuł

To się nie mieści w śnie,
Nawet w ludzkiej wyobraźni
A najgorsze to, że
W mojej głowie sie zmieściła i z butami

Czuje jak brak mi sił,
Papierosy nie smakują
W oczach mam obraz jej,
Wszystko przez to że odwagi mi brakuje

W drodze, w drodze do serca jej
Jak dziecko uczę się
Najpiękniejszych słów
Jak dziecko

Ludzie, co ona w sobie ma?
Czuje, że mógłbym z nią
Iść do nieba bram