Może w końcu coś napiszę. Skoro odzyskałam kompika mojego kochanego…
Przez ten nieszczęsny miesiąc, kiedy
byłam pozbawiona kontaktu z moim ukochanym sprzętem trochę się
zdarzyło… powinnam była zapisywać, bo teraz nie pamiętam…
Spróbuje cosik sobie przypomnieć i zatytułować wydarzenia
Synek
Komp mi padł. W związku z tym trzeba
go było oddać do reklamacji. Powierzyłam to odpowiedzialne zadanie
Krystianowi (16 lat), a później codziennie znęcałam się nad nim, żeby
poszedł do sklepu zasięgnąć informacji w kwestii postępu prac. Wytrzymał
dwa tygodnie mojego ględzenia, a później zaczął dowiadywać się. Był
kilka razy i nic mu sensownego nie powiedzieli. W
końcu się wpieniłam i poszłam tam sama, planując wcześniej zrobienie
tam kosmicznej awantury. Z awantury nic nie wyszło, ponieważ pan na mój
widok od razu zaczął tłumaczyć mi, dlaczego komputer jeszcze nie wrócił…
A na sam koniec dobił mnie informacją:„syn już się dowiadywał”…
Rękawiczki
„…jak jest zima to musi być zimno”,
że zacytuję bohatera filmu „Miś” Stanisława Barei. Można się jednak
trochę uchronić od tego zimna.
Któregoś dnia wychodziłyśmy z Ewą z pracy. Obie opatulone po same uszy. Z tą różnicą, że ja założyłam rękawiczki, a ona nie.
- Gdzie masz rękawiczki? – zapytałam
- W torebce – odpowiedziała
- A dlaczego nie na rękach – kontynuowałam zaciekawiona
- Bo boję się zgubić!
Płyn do płukania
Robiłam pranie. Płyn do płukania
stał wysoko na półce.Wzięłam płyn i w następnym momencie byłam cała
oblana uroczą, zieloną, pachnącą cieczą. Okazało się, że mama uznała za
zbędne zakręcanie butelki. Niespodzianka tysiąclecia…
Piesek albo Edyta
Boże Narodzenie. Rodzina wybierała się w odwiedziny. Usłyszałam rozmowę:
- Bierzemy piesia? – tato
- Nie! Weźmiemy Edytkę. – mama