niedziela, 31 sierpnia 2008

Wiem, że marudzę…

No dobra.  
Wiem, że marudzę…
Ale to mój blog i  gdzie mam sobie spokojnie po marudzić jak nie tutaj??
Zauważcie, że dzisiaj ani nie smęcę  , ani nie katuję wierszami   (a mogłabym!!!) nie mówiąc o skarżeniu się na byłych chłopaków (a tu to już bym miała duże pole do popisu!!!).
W poniedziałek wracam do pracy.
To chyba dobrze, bo to był bardzo męczący urlop… ;p      
Nie wiem, czy sobie nie wziąć wolnego… żeby odpocząć… ;p  
Idę spać.  nuda

Ostatnia sobota urlopu

Ostatnia sobota urlopu.Myślę, że może powinnam coś nabazgrać. Działo się wiele. Jednakże z tych wydarzeń nie wszystko można tu umieścić…
Dzisiaj siedzę w domu – co traktuję jako osobistą klęskę… Co prawda cały urlop(z małymi przerwami) imprezowałam to jednak warto by było jakoś go godnie zakończyć…
Już czuję, że nie zakończę…
Teraz na OSIR trwa jakaś impreza – cały dzień słyszę muzykę za oknem – jak sądzę pożegnanie lata. Nawet tam poszłam, ale jak zobaczyłam trzydzieścioro dzieci…to nawet nie weszłam na plac…
Wymyśliłam sobie wobec tego spacer. A że u mnie nawet spacer musi mieć jakiś cel to poszłam do Placebo. Prowadzi tę knajpę moja koleżanka, więc mogłam bezkarnie wejść tam sama.
Weszłam.
A tam tylko ściany i lada. Koleżanka bar zlikwidowała.
Rada czy nie – przyszłam do domu.
Teraz czekam na telefon – może ktoś się zlituje i o mnie pomyśli. Zaproponuje cosik.
Ale chyba zbyt intensywnie czekam – więc się nie doczekam.
Taaa… doczekałam się!!! Zadzwoniła Ewa i zaproponowała mi…
SPACER!!! JUTRO!!!
Ot, ma dziewczyna fantazję!!!
Jutro to ja już jestem umówiona (z tym, że nie na pewno) z Krystianem. Maja kieś sprawy… do mojego komputera…  ;p
Kończę – załamana przebiegiem dzisiejszego wieczoru – i bez nadziei, że coś się w tej kwestii zmieni :(

sobota, 23 sierpnia 2008

Dzieje się, dzieje… anegdoty :)

Z dedykacją dla Asiątka :) ))
***
Mama do mnie:
- Edytka weź sobie śliwki
- A gdzie są?
- W szufladzie. (????)
Zajrzałam do szuflady. Były śliwki – dwie (słownie d w i e )!
- A gdzieś się tak obłowiła? – zapytałam porażona ilością owoców. – Aż dwie są!
- Były cztery!

***
Siedziałyśmy z Jolą w barze. Podszedł do nas nowy kolega. Wyraźnie nie zamierzał się nas pytać o pozwolenie na towarzyszenie nam. Za to zachęcił swojego kolegę, żeby też usiadł z nami. Zachęta brzmiała:
- Ej, chodź tu! Są dziewczyny. Jedna blondynka a druga fajna…

***
Inny dzień. Bar ten sam. Siedziałyśmy z Jolą (soczki piła, żeby nie było!) i z Czarkiem. Dosiadł się do nas nowy kolega. Właśnie wyszedł z więzienia i żądny był towarzystwa. Bardzo otwarty chłopak bo tłumaczył nam jak to było „na wakacjach”. I opowiadał o ostatnich dokonaniach w dziedzinie „biznesu”… czego niestety nie pamiętam, bo ja soczków nie piłam…
W pewnym momencie uznaliśmy, że czas zmienić lokal. Powiedzieliśmy więc, że wychodzimy.
- A gdzie idziecie? – zapytał nowy kolega
- Na kwadrat – odpowiedział Czarek
- Nie gadaj! Na włam idziecie??? – zapytał z wyraźnym zachwytem nowy kolega
I tu mogłabym zakończyć, gdyby nie fakt, że:
posądzenie nas o jakąś przestępczą działalność jest samo w sobie przekomicze, to na dokładkę grupa bandycka prezentowała się następująco  :
Jola z widoczną ciążą,
ja kulejąca – zakwasy po pielgrzymce
i Czarek – jedyny dysponowany:)
***
Opowiadał mi Piotrek jak to pomagał swojemu ojcu naprawiać dmuchawę.
Urządzenie znajdowało się wysoko.
Ojciec Piotrka miał trzymać dmuchawę (czego nie robił ;p ), a Piotrek coś tam w niej kręcił.
No i co…
No i spadła mu na głowę, a najlepsze, że ojciec zamiast się przejąć biednym, pokrzywdzonym synkiem…
To powiedział do niego… z wyraźnym oburzeniem:
- No co ty wyprawiasz??!!

***
Podczas którychś odwiedzin u Joli i Czarka.
Oczywiście, że całą noc trwała integracja po polsku. Co związane jest z tym, że rano( ta… rano!) wyraźnie dawało się we znaki pragnienie:)
Wysłałam wobec tego takiego jednego co by nabył dla mnie ORANŻADĘ, albo jakiś NAPÓJ GAZOWANY – jeśli się da to nie pomarańczowy.
Poszedł.
Przeniósł – WODĘ MINERALNĄ CYTRYNOWĄ NIEGAZOWANĄ !!!

***
Resortowe święto nasze. Część nieoficjalna, integracyjna.
Siedziałyśmy we trzy. Ja, Dorotka i Asiątko.
- Bolą mnie plecy – powiedziała Dorotka
- Już cię dawno bolą – powiedziałam ja
- Idź do lekarza – powiedziała Asia
- Ta, dobre rady nic nie kosztują! – To Dorotka
- Oj, czasami kosztują – ja
- Nawet nie chce mi się iść po torebkę – Dorotka (torebka potrzebna była celem zapłacenia Asi za dobra rady :) )
Tylko, że w tym momencie Asia miała wahnięcie uwagi. Usłyszała tylko, że potrzebna jest torebka.
- To ja pójdę – zaproponowała Asia.
My obie w śmiech.
- Ale ja na prawdę pójdę. Mam iść??
Więcej nam nie trzeba było :) )

poniedziałek, 18 sierpnia 2008

Kabaret Rak: Lotne kino objazdowe

CB RADIO informuje, że niebieskich nie ma prawie
Na liczniku sto czterdzieści, a więc dobrze mi się cięło
Aż tu nagle na zderzaku granatowe mam Mondeo.

Eo, eo, eo lotne kino objazdowe szerzy popłoch na drodze,
A więc strzeż się kolego, jeśli masz ciężką nogę.
Kiedy zacznie się seans to cię nie stać na tyle
No bo nawet w multikinie dużo tańszy jest bilet.

Ale są gwiazdy telewizji, nie powiem kto,
Powiem ino tyla, że ich zawsze puszczają.
No to byś się zdziwił, bo ostatnio mnie właśnie chycili pod Żorami
No i co? Puścił cię?
A skąd!

Starszy sierżant mnie poprosił, abym usiadł na siedzenie
Gdy projekcja się zaczęła wielkie było me zdziwienie
Potem tylko już tabelka, dziesięć punktów, aż mnie zgięło
Cztery stówy kredytowe dopełniło całe dzieło

Eo, eo, eo lotne kino objazdowe szerzy popłoch na drodze,
A więc strzeż się kolego, jeśli masz ciężką nogę.
Kiedy zacznie się seans to cię nie stać na tyle
No bo nawet w multikinie dużo tańszy jest bilet.

I bardzo dobrze, żeś zapłacił, bo od tego są przepisy ruchu drogowego, żeby je przestrzegać,
A policja jest od tego, żeby je egzekwować
A kierowcy od tego, żeby się nie dać chycić

Gdy pomykasz tak przez Polskę na Włocławek albo Bielsko
Musisz patrzeć i przed siebie, ale także i w lusterko
By ci zawsze tam na drodze bardzo gładko się płynęło
To uważaj na filmowców, którzy jeżdżą tym Mondeo.

Eo, eo, eo lotne kino objazdowe szerzy popłoch na drodze,
A więc strzeż się kolego, jeśli masz ciężką nogę.
Gdy cię złapią na radar, który nie ma atestu
Musisz bilet ten wykupić bez większego protestu