niedziela, 23 sierpnia 2009

Katarzyna Michalak: Zachcianek

Własną, wybraną drogą przez życie iść – czy to źle?
Czemu z całego serca nie wolno kochać, nie wolno pragnąć?
Dlaczego sobą być, twoją być, wierzyć – to grzech.


Mówią: porzuć marzenia. To wielka gra, nie twój sen.
Mówią: wracaj na ziemię i obudź się. A ja nie.
Wybór należy do mnie, to moje życie, to moja przyszłość.
Wybieram pragnienia, nadzieję, radość. I łzy.

Zawsze wierzyłam, że odnajdę tu ciebie… Ciebie
Zawsze wierzyłam, że istniejesz zgubiony we śnie.
Zawsze wiedziałam, że poczekam na ciebie… Ciebie.
Zawsze wiedziałam, że odzyskam i ciebie. I mnie.

piątek, 21 sierpnia 2009

Lonstar: Dla kierowców ze stu tysięcy szos

Nie powinnaś stać za barem w tej gospodzie,
bo tu stają tylko wielkie ciężarówki.
Swoim szyldem stu kierowców wabisz co dzień,
ale żaden nie zakończył tu wędrówki…
Zamawiają dania plotą miłe słówka,
porównują Twoje oczy do dwóch gwiazd,
ale zawsze jest ważniejsza ciężarówka.
Mówią: Został bym tu, ale nagli czas.

Czekasz na Twojego księcia z marzeń,
bo z nim razem tej harówki przyjdzie kres.
Sama nie wiesz czego więcej na tym barze:
kropel piwa czy Twoich gorzkich łez
A w tym barze chłopcy już się z Ciebie śmieją,
no bo w żadnym z nich nie dostrzegasz księcia.
Tobie serce ciągle bije tą nadzieją,
że to jego wóz już słychać na zakręcie.
Ale Gdyby taki książę tu przyjechał,
i odmienił Twój codzienny szary los,
to rozdawał byś z zza baru te uśmiechy,
dla kierowców ze stu tysięcy szos..
Czekasz na Twojego księcia z marzeń,
bo z nim razem tej harówki przyjdzie kres.
Sama nie wiesz czego więcej na tym barze:
kropel piwa czy Twoich gorzkich łez
 
Nie chcesz za tym barem się zestarzeć.
Coraz trudniej Ci przychodzi miły gest.
I sam nie wiem czego więcej na tym barze,
kropel piwa czy Twoich gorzkich łez…

wtorek, 18 sierpnia 2009

Koń Polski: Moja wielka ciężarówka

Czwarta rano, wstaje świt,
łyk herbaty w ustach ćmig,
moje dłonie czule pieszczą kierownicę.
Mam przed sobą drogi szmat,
muszę ruszać więc na szlak,
trzysta koni czas pogonić na granicę.

Moja wielka ciężarówka ma 48 ton,
moja wielka ciężarówka to po prostu jest mój dom.
Sam już nawet nie policzę,
ile razy przez granicę
przejeżdżałem, gdy nad cłami radził rząd.

Zgodnie z listem przewozowym
mam na pace pięć ton bobu,
trochę słomy, gęsi smalec i krasnale.
W beczce – smalcu na trzy palce,
tak dla picu, bo pod smalcem -
sto wagonów papierosów marki „Camel”.
W głębi między krasnalami
stoi pudło z żółwikami,
które przeszły przez granicę z Ukrainą.
Te krasnale – zamiast z gliny -
całe są z amfetaminy,
a te żółwie nakarmione są platyną.

Moja wielka ciężarówka ma 48 ton,
moja wielka ciężarówka to po prostu jest mój dom.
Sam już nawet nie policzę,
ile razy przez granicę
przejeżdżałem, gdy nad cłami radził rząd.

W osiach mam aktywny pluton,
a na osi – kryty jutą -
siedzi Rumun, który Reich kojarzy z rajem.
W tylnym moście trzech Bułgarów
- pije wódkę z samowaru -
jak wypiją, skoczą z mostu – się zabiją.
Mam w szoferce zdjęcie żony,
obok wiszą dwie ikony
i proporczyk klubu „Bayern-Levercousen”.
Celnik zajrzy mi do środka,
powiem – „Witam pana Włodka!”,
bo ten celnik to jest Włodek, żony kuzyn!

Moja wielka ciężarówka ma 48 ton,
moja wielka ciężarówka to po prostu jest mój dom.
Sam już nawet nie policzę,
ile razy przez granicę
przejeżdżałem, gdy nad cłami radził rząd,
przejeżdżałem, gdy nad cłami radził rząd,
przejeżdżałem, gdy nad cłami radził rząd.

niedziela, 16 sierpnia 2009

Jerzy Artur Kostecki: Polesia czar

Pośród łąk, lasów i wód toni,
w ciągłej, pustej życia pogoni
żyje posępny lud.
Brzęczą much roje nad bagnami,
skrzypi jadący wóz czasami
poprzez grząską rzekę w bród.
Czasem ozwie się gdzieś łosia ryk
albo w gąszczu dziki głuszca krzyk
i znów cisza tak niewzruszona,
dusza śni pustką rozmarzona
piękny o Polesiu sen…

Polesia czar to dzikie knieje, moczary,
Polesia czar smętny to wichrów jęk.
Gdy w mroczną noc z bagien wstają opary,
serce me drży, dziwny ogarnia lęk
i słyszę, jak w głębi wód jakaś skarga się miota,
serca prostota wierzy w Polesia cud.

Tam, gdzie sędziwe szumią lasy,
kiedyś ujrzałem pełen krasy
cudny Polesia kwiat.
Słonko jaśniejszym mi się zdało,
wszystko w krąg nas się radowało,
śmiał się do nas cały świat.
Próżno mi o tobie, dziewczę, śnić,
próżno w żalu i tęsknocie żyć.
Nie wrócą chwile szczęścia niewysłowione,
drzemią wspomnienia pogrążone
w mrokach poleskich kniej.

Polesia czar…