sobota, 20 czerwca 2009

Syrbacy: Ja jestem odlotowym kierowcą zawodowym

Jak złapię kierownicę, oburącz ją chwycę,
to wpadam niespodzianie w jakiś dziwny trans.
I oczy tak przymykam, i wtedy żadna bryka
mi nie podskoczy, czyli nie ma żadnych szans.
Moja żona mi mówi, że szybkość to mnie zgubi,
a ja przymykam oczy i wyczuwam luz.
Dotykam tak jedynkę, subtelnie jak dziewczynkę,
unoszę lewą nogę – sprzęgło – no i rusza wóz.

 
Ja jestem odlotowym kierowcą zawodowym
i dla mnie słowo stówa to jeden wielki pic.
Bryka moja pomyka, stereo gra muzyka,
bo stówa na godzinę to dla mnie to jest nic.
To dzięki mnie w Europie poznali słowo Chopin,
na autobahnie, panie, mi nie podskoczy nikt.
Bo jestem odlotowym kierowcą zawodowym
i stówa na godzinę to hańba jest i wstyd.
 

Moja żona mi mówi, zatańczę ci bolero,
to pieszczotliwie jak ja swoją żonę znam.
Do stówy dopisz zero przynajmniej, ty cholero
na życie to się chociaż wtedy przyda nam.
Czy ona nie rozumie, nie mogę zginąć w tłumie,
ja muszę zostać królem europejskich szos
Żona mnie nie rozumie,  nie mogę zginąć w tłumie,
to mnie na bohatera kreuje ślepy los.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz