niedziela, 20 grudnia 2015

wtorek, 27 października 2015

Październik 2015

Spać mi się chce… Od kilku dni. Cały czas ;)
Czyżbym miała zapaść w sen zimowy? ;)
W razie gdybym nie odezwała się do wiosny, to zapewne przesypiam zimę.
W takim wypadku – nie budzić ;)

niedziela, 20 września 2015

Wrzesień 2015

Już na taką łatwiznę poszłam z tymi tytułami postów, że sama się sobie nadziwić nie mogę. 
Nie o tym. 
Po sierpniowej suszy nadeszły wrześniowe deszcze. Stanowczo wolę deszcze, zwłaszcza kiedy nie towarzyszą im burze. Pogoda ogólnie tego lata oszalała. Z 40 na plus na 15. Jakby tak nie mogłoby być 25 ;) 
Ale co tam. Na pogodę nie mam wpływu – trzeba przyjąć ją taką jaką jest.

wtorek, 11 sierpnia 2015

Sierpień 2015

No i urlop. Minął tydzień (że się tak wyrażę) słodkiego lenistwa. Gdyby nie fakt, że mi specjalnie na takiej ilości lenistwa nie zależy…
Za to gorsza rzecz (od słodkiego lenistwa – a jakże) jest ten okropny upał. Nie znoszę upałów. Kiedyś przysięgłam sobie nie narzekać na pogodę, bez względu na wszystko – aż do momentu burzy. No po ostatnim okropnym tygodniu waham się, czy aby nie zwolnić się z tej przysięgi.  Właściwie, to już chyba „po ptokach”, bo przecież marudzę…
Słońce praży nieprzytomnie, jakby uznało, że nic poza ciepłem się nie liczy. Po ulicy snują się ludzie z obłędem w oczach – prawie przeskakując od cienia do cienia. A mi absolutnie nic się nie chce. Nie miałam co prawda jakichś mocno ambitnych planów na urlop, ale też nie było moim marzeniem siedzenie w zaciemnionym wszelkimi sposobami pokoju. Jestem bliska przeniesienia się na stałe do wanny, gdzie mogłabym spędzić pozostałe dni sierpnia (bo podobno ta temperatura utrzyma się do końca miesiąca). Cały urlop w wannie… Jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało – jest mocno kuszący.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Kwiecień-plecień poprzeplata...

… trochę zimy, trochę zimy ;)
Dzisiaj pierwszy dzień świąt. Jak tak dalej pójdzie, to będziemy mieli białe święta ;) Jutro, w ramach kultywowania zwyczaju lanego poniedziałku, będziemy mogli lekko zmodyfikować technikę obchodzenia tradycji rzucając się śnieżkami. W końcu i to woda, i to woda…
Ewentualnie ulepić wielkanocnego zająca ;)
No, to wesołych :)

poniedziałek, 23 marca 2015

Marzec 2015

Zapewne nie będę specjalnie odkrywcza, jak napiszę, że już marzec ;)
No i na odkryciu się skończyło. Znaczy jest wena, jest natchnienie… tylko aktualnie mnie to nie dotyczy…
Kończę więc, zgodnie z mądrością życiową – jak nie masz nic ciekawego do powiedzenia, to się nie odzywaj ;)

środa, 18 lutego 2015

Zapominalska ;)

Zapomniałam… hahahha zapomniałam, że systematycznie od lipca 2007 r. prowadzę bloga. Żadna to byłaby strata dla potomnych, czy też współczesnych, bo nic aktualnie na nim ciekawego nie piszę.
Nie to, żebym wcześniej zamieszczała jakieś wyjątkowo rewelacyjne teksty. Taka tam pisanina. Raczej żałowałabym, że systematyczność diabli wzięli ;)
Całe szczęście dzisiaj mnie olśniło… że prawie koniec lutego (bo cóż te 10 dni co zostało…) a ja nic… na niwie tak popularnej jak internetowy pamiętniczek.
Na marginesie – żadnych pamiętniczków – pisanie o swoich prywatnych sprawach w Internecie to zgoda na wtrącanie się we własne życie obcym ludziom.
Dlatego też – jak wspomniałam – żadnych pamiętników.
A teraz już się żegnam. Danina złożona ;)

czwartek, 1 stycznia 2015

Nowy Rok 2015

Dawno, dawno temu... powiedzmy 10 lat lub odrobinę więcej...
W moim mieście był zwyczaj spotykania się w sylwestrową noc na krzyżówkach.
O północy wszyscy składali sobie życzenia w miejscu imprezowania, ale zaraz później zgodnymi grupami udawali się na rzeczone krzyżówki.
Moje miasto jest małe, ale liczba około 500 osób zgromadzonych w jednym miejscu robiła wrażenie.
Życzenia składało się wszystkim. Wcale nie chodziło o to, czy się kogoś zna - ludzie rzucali się wzajemnie sobie na szyje bez względu na stopień znajomości (czy nawet sam fakt znajomości). Pobyt na krzyżówkach ograniczała temperatura, która czasem nie pozwalała na dłuższy pobyt. No i oczywiście indywidualne chęci...
Z moich pobytów na tej integracyjnej imprezie pamiętam różne wydarzenia. Wielkie miłości, komedie, tragedie, które rozgrywały się na moich oczach. Były też akcje związane z wzajemnym redukowaniem zębów przez nie mogących się zgodzić, w jak sądzę, niezwykle istotnych sprawach, adwersarzy. Ale też były toasty wznoszone jednym szampanem z nieznajomymi osobami. Promieniowała miłość, przecinana wizgiem fajerwerków oraz incydentalnymi sytuacjami, gdzie w grę wchodziła urażona godność bardzo drażliwych osobników, jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, męskich :P
Jednak to, co zobaczyłam w tym roku (po kilku latach nieobecności)...
Zjawiło się około 50 osób. Robili co mogli. Stali tam godzinę, składając sobie nawzajem po kilka razy życzenia. Odpalili, co mieli do odpalenia. Wypili, co przynieśli. Pokrzyczeli, gardła zdarli... i poszli do domu.
Kiedyś 500 osób, dzisiaj 50...
I mam puentę.
Życzę, by podczas następnego Sylwestra nasze krzyżówki odwiedziło nie 50, nie 500, ale 5000 osób...
A dla mnie i dla Was życzę, by ten rok, był lepszy niż poprzedni, a każdy następny, wspanialszy od dwóch wcześniejszych :)
Szczęśliwego Nowego Roku :)