piątek, 26 grudnia 2008

+ / -

Chcę tak mało, a jednocześnie tak wiele.

Mało – bo nie jest rzecz niemożliwa.
Wiele – bo jest mało prawdopodobna.

***
Za tamtym kropka.
Byłam wczoraj na Pasterce. Z Krystiankiem i Andrzejkiem (nie występują w dalszej części tekstu!!! Zbieżność imion!!!).
Na Pasterce była też Ewa. Z Andrzejem.
W ogóle nie byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, że Ewa rzuciła Andrzeja odżegnując się od niego na wieki i przy okazji odwołując swoje przybycie na Sylwestra, co spowodowało, że na umówioną przez osiem osób imprezę przyjdzie dwie. Ja i Sylwek (a narzekałam w zeszłym roku… sama w domu siedziałam, ale chociaż bez nerw było).
Bożenka powiedziała, że skoro Ewa nie idzie, to oni też nie (Bożenka, Marcin, Sławek, Gośka) i kazała Ewie odebrać pieniądze z lokalu. Ewa oddała… ale chyba ze swoich, bo wątpię, czy jeszcze można było zrezygnować z imprezy. No i się pokłóciły… (Bożenka powiedziała, że najpierw Ewa ich zaprosiła, a później postawiła w takiej sytuacji…)
No i pięknie!
Dogadaliśmy się z Sylwkiem, że jeśli nam nie oddadzą pieniędzy to już tam pójdziemy we dwoje. Trudno się mówi.
Dosłownie zazdroszczę sobie sytuacji sprzed roku! Siedziałam przed kompem i piłam wino!!
Ewa na mnie też chyba obrażona. Nie odezwała się od wtorku. Trudno…
Sprawa się w końcu wyjaśni – jeśli nie pozytywnie to negatywnie (jakoś szarości nie przewiduję…). Ja mam w każdym bądź razie nauczkę – przestać ignorować przeczucia (w końcu od początku przeczuwałam kłopoty).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz