sobota, 10 października 2009

I cóż, że ze Szwecji…

 Wiem, że już dawno po tym ogromnym zamieszaniu wywołanym importem szwedzkiego, nieco wiekowego, mięsa w puszkach, jednak pomyślałam, że właściwie mam rozwiązanie tego problemu.
To, że Szwedzi chcieli się pozbyć konserw, które pamiętają prawie trzy dekady, nie jest dla mnie wcale dziwne. Zadziwia mnie za to fakt, że znalazł się ktoś, kto chciał to kupić.
W końcu ktoś to sprowadził do Polski. Dlaczego, w dowód uznania, za ten cenny wyczyn, nie obdarować go tym specjałem? Skoro w jego mniemaniu, mięso jak wino – im starsze tym lepsze, dlaczego pozbawiać go tych rarytasów?
I to jest moje rozwiązanie problemu. A to, że tego dobra jest prawie 200 ton – to nic – miejmy gest! W końcu jesteśmy Polakami i – podobno – jesteśmy gościnni.
Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz