środa, 22 grudnia 2010

Z życia wzięte… 11…

Z notatnika Asiątka – ciąg dalszy… :) 

***
Firmę nam mają remontować. Podobno z manufaktury przeniesiemy się od razu do epoki prywatnych statków kosmicznych.
Nie pamiętam co oglądałyśmy i w jakich mediach, w każdym razie zaowocowało to smutną refleksją Asiątka:
- Czułam się jakbym nie pasowała do tego wielkiego świata…
oraz natychmiastowym pocieszeniem w moim wykonaniu:
- Asiątko, zmartwię cię jeszcze bardziej. Za 1,5 roku nie będziemy pasowały do własnej pracy…
Moje główne zmartwienie w kwestii „po remoncie” objawiło się w zdaniu:
- Ale nie każą nam chodzić w takich strojach jak w „Seksmisji”… ?

***
Pakowałam paczki…
- Oj, zawiązałam węzełek… Wcale tego nie chcąc… Asiątko? Słyszałaś co powiedziałam? Hihihi
(bez komentarza z mojej strony, chyba miałam jakieś zaćmienie umysłowe, żeby aż tak bredzić)

***
Tak… Następny popis. Miałam jakieś niezwykle ważne służbowe sprawy. Jedną do księgowej, drugą do Małgosi. Usiadłam zatem i poinformowałam Asiątko:
- Bo ja czekam na Małgosię i księgową, w związku z tym nic nie robię…

***
Asiątko ma kota (nie boję się nawet stwierdzić, że nie jednego, a całe stado) na punkcie kotów. Znalazła już nawet imię dla swojego, przyszłego, ewentualnego kota… Kot zwał się będzie BAZUKA…
Nie wiem jakimi drogami doszłam do następnego stwierdzenia, w każdym razie Asiątko uznała, że warto utrwalić je dla potomnych:
- Jak Bazuka będzie miała mój charakter, to ja ci współczuję…

***
Ania - stażystka wychodziła do domu i przyszła się pożegnać z nami.
Ania: – Cześć wam, dziewczyny…
Asiątko: – Hej, Aniu!
Ja: – A, psik!!! … To nie były fanfary!

***
Ja: – 1… 3… 5…
Asiątko: – Co ty tam liczysz?
Ja: – Liczę do sześciu.
Asiątko: – A!… To nie przeszkadzam!
Ja: – Małpa!

***
Składałam stojak do choinki wymieniając w myślach wszystkie słowa, których w zasadzie nie używam w normalnej rozmowie. Sama byłam zaskoczona, że ich tyle znam… I skąd? …
W każdym razie Asiątko coś ode mnie chciała. Najprędzej pomóc… Podejrzewam, że mi nawet zaproponowała tą pomoc. Nie sądzę, że spodziewała się takiej odpowiedzi..
- Nie pyskuj, młoda… Lepiej kombinerki przynieś… Hahhaha

***
Ustalałyśmy imię pewnej pani…
Asiątko: – Ona ma Joanna na imię!
Ja: – Sama jesteś Joanna! … O, nawet prawda!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz