sobota, 28 lipca 2007

Kolejny ciężki dzień…

Ciężki to on dopiero będzie. Właśnie wróciłam z pracy i zaraz idę na siłkę. A co!!! Godzinka to ma być. Później przypełznę ostatkiem sił do domu i wkomponuję się w wycieraczkę przed drzwiami. Bo jeszcze „czołgiem” przebyć odległość z rzeźni do chatki to się da, ale wstać żeby drzwi otworzyć… no ja nie wiem, czy mi się to uda! Dobrze, że się z chłopakami na ósmą umówiłam. Ujrzą mnie pod drzwiami to się zlitują i na chatę przetransportują…
Jasne, że przesadzam.
Całe szczęście już nie mam nastroju lirycznego.
Hahahaah.
Znaczy nikogo dzisiaj katować wierszami nie będę.
Zrobię to tylko w jednym wypadku. To jest – jeśli znajdę taki jeden wierszyk, który kiedyś napisałam na spółę z koleżanką. Wiersz miał w zamyśle być niesamowicie mroczny, tak jak na metalówy przystało. A wyszedł taki jak nasza metalmania. Znaczy…
Znaczy, że go poszukam i zamieszczę. A teraz muszę kończyć bo lecę…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz