wtorek, 20 listopada 2007

Wiersze… niestety – moje…

Dawno nie katowałam moimi wierszami…
Pewnie dlatego, że nie mam czasu na pisanie…
Te, które zamieszczam, też powstały dawno temu… mają po kilka lat…
A w związku z tym, że nie mam nic ciekawego do powiedzenia…
Jak ktoś nie lubi, niech nie czyta… przymusu nie ma…

Modlitwa

Od tych wozów
drabiniastych
i skrzypiących kół,
od tych kotów
na płocie
i falban, i chust,
od tych dni słonecznych
i zachodów płomiennych,
od bab pod kościołem
uparcie niezmiennych,
od ludu prostego,
gdzie szczerość ma mieszkanie
nas, ludzi współczesnych,
nie zachowaj, Panie!

Krzyk

Ten krzyk, którego nikt nie słyszy
A który serce przebija do dna
I ból ukryty tak głęboko
Jak każda moja łza
Te cząstki rozpaczy zbierane codziennie
I skrzętnie gromadzone wieczorem

Wszystko co mam…
Rozdarta w strzępy dusza.


***
Ja Ciebie rozumiem
doskonale,
każdy ma inne wymagania,
ale skrzywdziłeś mnie,
mój panie,
a nie musiałeś.
Zabiłeś przyjaźń,
tą jedną nocą,
miłości nie dając wcale.
Wiedziałeś dobrze
co robisz,
bo ja nie wiedziałam
wcale…


***
Czas
ucieka,
życie
rzeka-
przędza,
nożyce
i porwane
nicie


I to by było na tyle…
Pozdrawiam…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz