sobota, 3 listopada 2007

Grafomania

Całe życie próbowałam napisać książkę, ale chyba to mi jednak nie jest dane.
Wersje rękopiśmienne przepadły mi w trakcie remontów w mieszkaniu. Podejrzewam, że sama owe dzieła wyrzuciłam wkładając do niewłaściwej reklamówki. Przy okazji przepadły mi trzy zeszyty z piosenkami (mój troskliwie hodowany fioł) oraz obrazek na ścianę.
Nie mogę sobie darować roztrzepania własnego.
Natomiast próby uwiecznienia mojego talentu poprzez zamieszczanie utworów w komputerze skutecznie powstrzymuje K. (nie podaję jego pełnego imienia, bo nie wiem, czy on się chce  koniecznie walać w internecie) notorycznie kasując mi – jeśli nie tekst – to program, w którym tekst został napisany.
Zapewne robi to w trosce o przyszłe pokolenia, które musiałyby może kiedyś być narażone na kontakt z moją twórczością.
To o prozie.
Wiersze natomiast przetrwały. W każdej wersji. Może dlatego,że do tej pory nie znajdowały się w moim komputerze. Nie znajdowały się też w domu. Uniknęły więc zarówno moich „porządków” jak i aktywności K.

Straciłam wenę twórczą.
Albo podniósł mi się poziom krytyki, bo uważam to wszystko za totalną grafomanię oraz nieszkodliwego fioła (dopóki nie zmuszamy innych do zapoznawania się z dziełami i nie wymagamy okrzyków zachwytu nad naszą twórczością).
Gorzej jeśli stworzymy coś, co nam się wydaje epokowym dziełem spychającym dotychczasowe osiągnięcia literatury w niebyt. Podkreślam słowa „wydaje się nam”…
Czytałam taką książkę…
Był to zbiór wierszy. O Polesiu.
Nie podam nazwiska autora na forum, bo mnie jeszcze zaskarży.
Do twej pory się zastanawiam jakim cudem została wydana ta książka… kosztem własnym chyba…
Bo jeśli nie…
To straciłam wiarę w to, ze ktoś te dzieła przed drukiem czyta…

;-p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz