środa, 3 października 2007

Jesień

Chyba mam jesienną depresję…
Minie wraz z nastaniem zimy… albo się zmieni w zimową depresję, czego bym już nie zniosła…
Będę lepiła ponure bałwany specjalnie wyszukując bury śnieg… (co wcale nie jest takie trudne)
Kliniczny przypadek wariacji (to chyba nie jest do końca medyczny termin :p )
Na dokładkę za oknem pada deszcz i nastraja mnie nostalgicznie. Całe szczęście nie mam w domu żyletek, a kremem do depilacji nie zdołam sobie podciąć żył.
No dobra (nie cieszyć się!!!) – to był tylko ponury żart.
Przecież wiem, że mnie wszyscy kochacie i zniesiecie myśli o życiu beze mnie.
Już nie wspominając o tym, że mnie świat potrzebuje… (i co z tego, że nie wiecie w jakim celu! Ja też nie wiem, ale niewątpliwie jest  to jakaś bardzo ważna rzecz!!!).
To idę spać. Będę się dołować w łóżku.
Dobranoc…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz