czwartek, 2 sierpnia 2007

Autentyki…

Sobowtóry na meczu
  • Marcin, widziałam cię wczoraj na meczu!!! – powiedziałam ja
  • Zwariowałaś? – zapytał Marcin –ja nie byłem na żadnym meczu!!
  • Cicho! Byłeś! Z Sylwkiem,Łukaszkiem i Bryndzą! Najpierw zadzwonił do mnie Sylwek, że już idziecie. Później weszliście we czworo na stadion…
  • Nie byłem…
  • Cicho! I szliście w nasza stronę.My siedzieliśmy po stronie Cmenrarii. A wy usiedliście na samym początku. Myśleliśmy, że się nas wstydzicie, albo co. A później Sylwek dzwoni jeszcze raz. Myślałam, że zwariował, a on pyta,gdzie jesteśmy, bo on przed stadionem. A potem się okazało, że to nie byliście wy, tylko całkiem obcy ludzie.
  • No przecież od początku mówię…
Okulary

Małgosia zapytała mnie o coś, co wymagało spojrzenia w dal i odczytania danych. Spojrzeć spojrzałam,a następnie pofatygowałam się bliżej przedmiotu, bo przecież ślepa jestem.
  • Edytka, gdzie twoje okulary?? -spytała złowróżbnie Małgosia
  • W biurku – odpowiedziałam beztrosko
  • A czemu nie na nosie??? – nie dała się zbyć Małgosia
  • Bo wiesz, założę okulary i świat przestanie być taki pełen tajemnic…
A jak już zrezygnowałam ze złudzeń i postanowiłam wreszcie zobaczyć jak wygląda świat…

Okulistka 

Posadziła mnie pani na krześle, wskazała tablicę do sprawdzania wzroku i kazała przeczytać największy znak…
- Ja nie widzę co to, ale to na pewno”A” jest! – powiedziałam
Pani dziwnie na mnie spojrzała… założyła mi soczewki… popatrzyłam na tablicę…
Tam nie było żadnego „A” tylko „4″ !!! 
(Co później zostało skomentowane tekstem, że nauczyłam się na pamięć nie tej tablicy co trzeba!)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz