środa, 8 sierpnia 2007

Kolejny świt za oknem…

Nie wiem po co ja wstaję tak wcześnie skoro jestem na urlopie i spokojnie mogę spać do południa.  Ten świt (po 9) to umowny jest. Bo takie prawdziwe świty to raczej zdolna jestem niejako od tyłu oglądać. Zawsze mówiłam, że o piątej rano to ja mogę do domu wrócić (grzeczne dzieci wracają o trzeciej, za dobre wychowanie wracają na śniadanie), ale żeby o tej porze wstać… To bym musiała mieć bardzo silną motywacją… albo nie mieć możliwości wykręcenia się… Teraz idę do dziewczyn na kawę, chociaż nie wiem, czy to dobry pomysł…

Pozdrówki

Aha. Jak nie będziecie pisać komentarzy, to sama sobie zacznę je pisać (już to mówiłam, ale nie poskutkowało). Wiem, że groźba ta jest z gatunku karalnych, ale co mi tam…

No, to buziaki :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz