Jednak nie zapaliłam
wczoraj. Złożyło się na to kilka powodów. Po pierwsze, to musiałabym
przebrać się z domowych łachów w coś innego. Po drugie musiałabym iść
do bankomatu (w portfelu po ostatnich baletach zostało mi ze dwa zł.),
po trzecie musiałabym się zdecydować, jakie to szaleństwo mam wybrać do
palenia. No i ostatecznie z lenistwa nie zapaliłam. Mam, co prawda, w
domu jednego papierosa, ale to taki na sytuację krytyczną ponad wszelkie
oczekiwania. Znaczy poczynając od armagedonu coraz gorsze…
Nie wiem, czy przed
chwilą nie było takiej sytuacji. Znaczy gorszej od armagedonu. Były
moje ciotki (Stefka i Maryśka) z Kubusiem. Kubuś, na początku
grzeczniutki, w ostatecznym rozrachunku doprowadził mnie do białej
gorączki…
W obrazeczkach są…
Aha. Do Fasolqi. Przed chwilą się zawiesił…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz