wtorek, 7 sierpnia 2007

Urlopu ciąg dalszy

Kolejny dzień urlopu. Dzisiaj mi Ewelka zorganizowała zajęcie, bo zadzwoniła i przekazała listę leków do znalezienia. Latałam wiec cały dzień po aptekach w celu realizacji zamówienia. O 18 byłam na siłce, a teraz jestem już gotowa do spania… albo wyprawy na balety… Chociaż dzisiaj nie mam ochoty na udzielanie się towarzysko.
A. Kupiłam w końcu listwę do komputera. Tomek (pan ze sklepu, jak się okazuje, mój kolega) zapewniał mnie, że listwa jest z gatunku tych cudownych, bo ma uziemienie i podczas burzy chroni kompa. Może i racja. Tylko, że w moim gniazdku nie ma uziemienia…
A zresztą jak zaczyna grzmieć to i tak wyłączam komputer (a sama przenoszę się do wersalki), więc nie muszę się przejmować takimi drobiazgami.
Pątnicy jak poszli błagać Siłę Wyższą o wybaczenie grzechów (i jak obiecywali, również w mojej intencji), tak odezwali się tylko raz. Myślę nad karą dla nich. Chyba się obrażę. Składam oficjalne oświadczenie, że jeśli nie dostanę ani jednego smsa z pozdrowieniami z trasy, to się obrażam! I nie obchodzi mnie żadne tłumaczenie. No chyba, że mi na przeprosiny Corvettę kupią…

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz