sobota, 4 sierpnia 2007

Pech, to pech….

Przeziębiłam się… Nawet nie wiem kiedy. Chociaż podejrzewam, że mści się na mnie to notoryczne siedzenie przy otwartym oknie.
Czyli tradycyjnie początek urlopu spędzę w łóżku. Zawsze jakoś tak niefortunnie zaczynam wolne…


 


Pozdrowienia z pierwszego dnia urlopu…

 


To tyle na ten moment. Nawet mi się myśleć nie chcę i zaraz idę spać… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz